sobota, 6 grudnia 2014

O duszach czyśćcowych


Duszom, z niektórych kręgów Czyśćcowych, wolno czasem z dopustu Bożego śnić się lub zjawiać ludziom. Jest to jedyna forma, w której prosić mogą o pomoc. Ludzie zazwyczaj jednak sny lekceważą, a owych nieszczęsnych zjaw tak się lękają, że rzadko kiedy przyjdzie komuś na myśl pomodlić się za nią, dać na Mszę św. lub ofiarować na jej intencję cierpienie lub dobry uczynek. Nie myślą, że znak z tamtego świata przyjść może tylko za wolą i zezwoleniem Bożym i że dlatego nie wolno go lekceważyć.
Modlitwa za umarłych leży niejako w obopólnym interesie tych, za których się modlą i tych, którzy się modlą.
Dusze pokutujące są tak bardzo nieszczęśliwe, że jeżeli im ktoś do wydobycia się pomoże, umieją być potem wdzięczne i nigdy już przysługi tej nie zapomną człowiekowi. Pierwszą ich też czynnością w Kręgu Poznania będzie przekazanie duchom w Pierwszym Kręgu Jasności prośby o opiekę nad swoim dobroczyńcą. Wyższe Duchy podają ją w Krąg następny — i tak jak wiatr po strunach — prośba ta przebiegnie dreszczem po wszystkich Kręgach Nieba aż po sam tron Najwyższego.
Dusze zbawione, jako duchy jasne, mogą być człowiekowi w różnych sprawach duchowych, a nawet materialnych, bardzo wydatnie pomocne.
Fulla Horak



Modlitwy za zmarłych.

Ludzie modliliby się lepiej, gdyby żyli lepiej. Otrzymywaliby więcej od Boga, gdyby żyli w większym posłuszeństwie i ku większemu zadowoleniu Boga. Mielibyśmy więcej siły i czasu na Boże dzieło modlitwy wstawienniczej, gdybyśmy nie musieli tak wiele siły i czasu przeznaczać na wyrównywanie starych porachunków i spłacanie zaległych podatków. 

Pomocą dla dusz czyśćcowych są wszelkie modlitwy zanoszone w ich intencji, również te najkrótsze, jak np. „Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie…”. Na szczególną uwagę zasługują Różaniec oraz droga krzyżowa. Wyjątkowym czasem w liturgii Kościoła jest dzień 2 listopada – wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. W opinii mistyków jest to dzień, kiedy wiele dusz jest uwalnianych z czyśćca. Tak ważne jest więc, by w tym dniu w pełni uczestniczyć we Mszy św., przyjmując Komunię Świętą w intencji dusz czyśćcowych, oraz ofiarować za nie odpusty i modlitwy prywatne


WIELE MOGĄ DLA DUSZ CZYŚĆCOWYCH ZROBIĆ LUDZIE
Bóg, w łaskawości Swojej, dozwolił, aby Kościół Wojujący mógł, wspierać bolesną bezsilność Kościoła Cierpiącego. Każda Msza Święta, każda myśl, modlitwa, wyrzeczenie czy ofiara w ich intencji poniesiona — ma dla dusz czyśćcowych ogromne wprost znaczenie. Czymś, bowiem równie nieodzownym, jak pożywienie dla ciała, jest dla pokutującej duszy modlitwa. Cierpiący w Czyśćcu są jak żebracy... Czekają, by im ktoś rzucił jałmużnę... Czasem wieki całe czekać muszą i gdyby nie nieustanna za wszystkie dusze w Czyśćcu ofiarowywana modlitwa Kościoła, wielu z tych nieszczęśliwych czekałoby daremnie. Świat szybko zapomina o tych, co odeszli a oni, odarci ze wszystkich ludzkich naleciałości, z całej fałszywej godności czy dumy — w jakże niewysłowienie bolesnym opuszczeniu czekają wsparcia! Najbiedniejszy ubogi, najskromniejszy nędzarz — jest królem wobec cierpiącej duszy. Cierpieniem, chorobą, kalectwem, głodem czy opuszczeniem może się jeszcze zasługiwać Bogu, może cierpliwie wszystko znosząc, zaskarbiać sobie Jego łaski i zmazywać winy. Dusza czyśćcowa jest zdana już tylko na jałmużnę miłości i pamięci bliźnich, jałmużnę, o którą w dodatku sama upominać się nie może.


ŚW. FAUSTYNA OPISUJE WIZJE DRÓG WIODĄCYCH DO PIEKŁA I DO NIEBA

W pewnym dniu ujrzałam dwie drogi: jedna szeroka, wysypana piaskiem i kwiatami, pełna radości i muzyki i różnych przyjemności. Ludzie idąc tą drogą tańcząc i bawiąc się ? dochodzili do końca, nie spostrzegają się, że już koniec. A na końcu tej drogi była straszna przepaść, czyli otchłań piekielna. Dusze te na oślep wpadały w tę przepaść, jak szły, tak i wpadały. A była ich wielka liczba, że nie można było ich zliczyć. I widziałam drugą drogę, a raczej ścieżkę, bo była wąska i zasłana cierniami i kamieniami, a ludzie, którzy nią szli ze łzami w oczach i różne boleści były ich udziałem. Jedni padali na te kamienie, ale zaraz powstawali i szli dalej. A w końcu drogi był wspaniały ogród przepełniony wszelkim rodzajem szczęścia i wchodziły tam te wszystkie dusze. Zaraz w pierwszym momencie zapominały o swych cierpieniach. (Dz 153)



Zostaw Bogu sprawiedliwość, zmarłym też zapomnij doznane od nich krzywdy.

Do abba Sisoesa przyszedł brat skrzywdzony przez drugiego brata i powiedział: „Pewien brat wyrządził mi krzywdę i chcę się na nim zemścić". A starzec prosił go mówiąc: „Nie dziecko, ale raczej pozostaw Bogu wymierzenie sprawiedliwości". On jednak mówił: „Nie spocznę, póki się nie zemszczę". Powiedział starzec: „Módlmy się, bracie". I wstał starzec, i zaczął mówić: „Boże, już nam nie potrzebna Twoja troska o nas, bo sami sobie wymierzamy sprawiedliwość". A brat, kiedy to usłyszał, upadł do nóg starca i mówił: ,Już nie będę się mścił: wybacz mi, abba". Sisoes 1, 455 n.

Zemsta jest wyrazem naszej niewiary w Bożą sprawiedliwość, bo staramy się sami załatwić to, co zostało zarezerwowane dla Boga.

Zemsta jest straszliwą siłą. Nie wyobrażamy sobie nawet, jaką nienawiść może nagromadzić w sercu ludzkim poczucie krzywdy. Może je rozładować tylko wiara w Boga dobrego i sprawiedliwego. Wiara bowiem pokazuje człowiekowi życie w innej perspektywie. Jest ono dwuplanowe: pierwszy plan to życie ziemskie, drugi — wieczne. A to pozwala nam widzieć wydarzenia świata, a więc i naszą krzywdę, w zupełnie innej perspektywie, w świetle życia wiecznego. Dzięki temu możemy stwierdzić, że to, co dziś wydaje się nam być tragedią, stanowi ważny i czasem nawet pozytywny element naszego życia. Wiara — wreszcie — pokazuje nam życie w perspektywie krzyża i zmartwychwstania Chrystusa, a więc w perspektywie przebaczenia przez Chrystusa tym, którzy zadali Mu śmierć. Wiara kieruje nasze myśli jednak nie tylko na Jego mękę i śmierć, ale i na całe Jego życie, a więc na nauczane przez Niego miłość i przebaczenie, nie jeden, nie siedem razy, ale siedemdziesiąt siedem razy, czyli zawsze. Zemsta stanowi zaś właśnie zaprzeczenie wartości' męki Chrystusowej i całego Jego życia.

W tej właśnie perspektywie trzeba podjąć ascezę. Opanować uczucia, szczególne te gwałtowne, które powodują skutki nie do przewidzenia, opanować wolę pchającą nas do zemsty, opanować umysł, który przypomina nam ciągle o naszej krzywdzie. Wszystko to może stanowić dla niektórych ludzi wielki problem. Kiedy więc czujemy, że należymy do tych gwałtowników — w negatywnym sensie tego słowa — niezwłocznie podejmijmy pracę nad sobą, bo potem może być za późno. Najlepszym lekarstwem na to poczucie krzywdy i chęć zemsty jest rozważanie Męki Pańskiej i Chrystusowego przebaczenia katom, które jest najdoskonalszym wzorem wszelkiego przebaczenia, jak owego, którego udzielił straszliwie pokrzywdzony Jurand w Sienkiewiczowskich „Krzyżakach".

Człowiekowi, który sam wymierza sprawiedliwość, który mści się, który wywiera swój gniew na drugim, Boża sprawiedliwość jest już nie potrzebna, podobnie jak i niepotrzebny jest mu Bóg, gdyż on sam już wszystko załatwia. Ale biada ludzkości, jeśli ludzie zaczną zajmować miejsce Boga!



Przypadki i świadectwa osób będących daleko od wiary i Kościoła, które pod wpływem modlitw za zmarłych, nawróciły się i diametralnie zmieniły swe życie są tego dowodem. Ilustruje to następujący przykład. Pewien książe był zmuszony do wyjechania ze swej ojczyzny. Osiedlił się w kupionej przez siebie posiadłości we Francji. Tu niestety stracił wiarę tak, że podjął się nawet pisania książki, gdzie występował przeciw Panu Bogu i życiu wiecznemu.

Spacerując raz po ogrodzie spotkał ubogą kobietę pogrążoną we łzach. Zatrzymał się i zapytał czemu tak bardzo rozpacza. Ach drogi Książe, jestem żoną Jean Marie, który u ciebie przez wiele lat był wiernym zarządcą. Zmarł dwa lata temu po długiej chorobie, która pochłonęła wszystkie nasze oszczędności. Tak dziś nie mam nawet by dać na Mszę św. za jego duszę. Poruszony jej smutkiem nie tylko ją pocieszył, lecz – mimo swej niewiary – dał jej kilka złotych monet by zamówiła Msze o spokój jego duszy.

Po pewnym czasie, wieczorem, przebywając w swym gabinecie książę pracował nad swoją książką. Usłyszał, jak ktoś donośnie zapukał do drzwi. Nie podnosząc się z fotela zawołał: Proszę! Drzwi wolno się otworzyły i wszedł mężczyzna. Podszedł i stanął przed biurkiem księcia. Książę – powiedział – przyszedłem podziękować ci za Msze święte, jakie dzięki tobie mogły być odprawione w mojej intencji. Teraz jestem w drodze z czyśćca do nieba. Pan Bóg pozwolił mi przyjść i podziękować ci za hojną jałmużnę. Po czym dodał z naciskiem: Książę, jest przyszłe życie, jest niebo i piekło! Po tych słowach zniknął. Książę głęboko poruszony, padł na kolana i żarliwie wyznał swoją wiarę, odmówiwszy Credo (por. A. Parente, Ojciec Pio a dusze czyśćcowe, Łódź 2005, s.78).

Mógłby ktoś powiedzieć, że bogaty człowiek nawet jak zamówi 200 Mszy św., a sam jest niepraktykujący, to zrobi to dla spokoju sumienia, może nawet jego zagłuszenia. Może i tak czasem jest. Ale niech mimo to zamówi, nawet jeśli chce tylko na początku zagłuszyć sumienie. Jednak ileś dusz cierpiących zostanie uwolnionych z czyśćca, otrzyma pomoc. A – jak uczy Katechizm – wówczas one, z wdzięcznością będą się wstawiać za tym, dzięki którego ofierze otrzymały pomoc (por. KKK 859). Nawrócenie jest przecież łaską, ktoś temu człowiekowi musi ją wypraszać. Jeżeli pod wpływem tego apostolstwa, refleksji o śmierci i łaskom wypraszanym przez dusze czyśćcowe zaczyna na trwałe praktykować i żyć odpowiedzialnie, to wówczas jest to trwałe, dojrzałe. Dlaczego? Gdyż rodzi się nie pod wpływem opinii ludzkiej, nagabywań, czy tylko emocji. Sam do tego się przekonuje. To jest jego wybór.



Jak długo trwają cierpienia w czyśćcu?

Czas trwania mąk jest dla każdej duszy inny. Najdłużej i najbardziej cierpią ludzie twardego serca i te, o których błogosławiony Henryk Suse (zm. 1365) mówi: – są ludzie, którzy Boga tak rozgniewali, że cierpieć muszą w ogniu czyśćcowym aż do końca świata. Są to zuchwali grzesznicy, którzy nawrócenie swoje odsuwają aż na koniec życia, są to zuchwali grzesznicy, którzy przed śmiercią mieli tylko mały żal.

Maria Anna Landmayer wspomina, że dusze pozostają w czyśćcu paręset lat a Katarzyna Emmerich mówi, że Pan Jezus co roku w Wielki Piątek wstępuje do czyśćca, aby uwolnić jedną lub drugą duszę swych wrogów, która była świadkiem Jego bolesnej Męki i Śmierci.

Niedługi czas oczyszczenia mają zwłaszcza ludzie, którzy umierają z poddaniem się Woli Bożej. Ojciec Paweł Mohl widział kobietę, która znalazła śmierć w katastrofie kolejowej idącą bezpośrednio do nieba ponieważ w ostatniej chwili zawołała: Panie, niech stanie Wola Twoja!

Kto umiera w płomieniach gorącej miłości Boga lub w potokach głębokiego żalu nie potrzebuje się obawiać ognia czyśćcowego – mówi św. Bonawentura.

Pojęcie czasu u dusz czyśćcowych jest całkiem inne niż nasze. Według Anny Maryi Lindmayr, jedna godzina czyśćca wydaje się im jak 20 lat w wielkim cierpieniu na ziemi. Przy tym – jak jedna z dusz czyśćcowych wspomniała – najwięcej ich pozostaje przez 20 do 30 lat, jedna dłużej, druga krócej. Mówię ci to na sposób jaki liczy się na ziemi bo u nas jest inaczej… jestem tu 8 lat a zdaje mi się jakobym tu była już 10.000 lat…




Według Katarzyny Emmerich

dusza wydostaje się z uwięzienia albo z ciemności uwolniona dociera do ponurej jeszcze mgły, która ustępuje coraz to jaśniejszemu światłu. Z tego światła zbliżają się do dusz aniołowie i je pocieszają. W miejsce poprzednich mąk, dusza odczuwa teraz męczeństwo tęsknoty, bo Jezusa zawsze jeszcze nie widzi.

Dla lepszego zrozumienia tych tajemnic niech nam posłużą następujące pytania i odpowiedzi, wybrane z pisma „Głos z drugiej strony” (3), które posiada wielokrotne imprimatur Kościoła.

Pewna zakonnica we Francji modliła się bardzo dużo i wiele ofiar składała za swoją zmarłą siostrę. Z dobroci Bożej i dla naszego pouczenia Pan Bóg pozwolił tej zmarłej siostrze objawiać się. Oto słowa, które żyjąca zapisała: Ponieważ jeszcze żyjesz na ziemi, nie potrafisz wyobrazić sobie jakim jest Bóg, ale my tutaj już wiemy i rozumiemy, dlatego, że nasza dusza uwolniona jest od więzów, które nas krępowały i przeszkadzały w osiągnięciu świętości. Tutaj jesteśmy zatopione zupełnie w Woli Bożej, gdy na ziemi, jak bardzo by się nie było świętym, zawsze jeszcze mamy swą własną wolę. Tu jej już nie posiadamy. Znamy i wiemy tylko to, co Bogu podoba się nam oznajmić, nic poza tym.

Nie potrafię ci wyjaśnić jak to jest, że my widzimy ziemię inaczej niż ty. Zrozumieć to można dopiero, gdy opuściło się ciało, gdyż wtedy ziemia wydaje się być kropką w porównaniu z horyzontami wieczności, które otwierają się przed naszą duszą. Dopóki się żyje nie myśli się o tych sprawach, wieczność nie liczy się. Jedynym przedmiotem prawie wszystkich pragnień jest ziemia, która jest tylko przejściem, która tylko przyjmuje ciało stające się znowu ziemią. Zazwyczaj o niebie się nie myśli. Jezus i Jego miłość są zapoznane… Kiedy umierają rodzice, przyjaciele, mówi się kilka pacierzy, popłacze kilka dni a potem zapomina się o nich. Ich dusze pozostawione są same sobie. Zasłużyły zapewne to sobie gdyż za życia same nie modliły się za zmarłych a Boski Sędzia odpłaca nam na drugim świecie to, co czyniliśmy za życia dla drugich. Módl się dalej za mnie, ja ci to później odpłacę.



Czyściec, przez cierpienie do prawdziwej miłości

W 1870 roku Belgia sprzymierzyła się z Francją w wojnie przeciw Niemcom. We wrześniu tego roku siostra Maria Serafina, redemptorystka z klasztoru Malines w Belgii nagle odczula wielki smutek. Wkrótce potem otrzymała wiadomość, że ojciec poległ na froncie. Od tego dnia pobożna zakonnica wielokrotnie słyszała pełne udręki jęki i wołania: ?Moja kochana córeczko, zlituj się nade mną!".
Jednocześnie ona sama odczuwała potworny ból głowy. Pewnego dnia miała wizję. Ujrzała ojca otoczonego płomieniami i pogrążonego w wielkim smutku. Ojciec przechodził czyściec, jednak Bóg zezwolił mu na ukazanie się córce, którą chciał poprosić o modlitwę. Zezwolił również na zdanie relacji z tego, jak jest w czyśćcu.
Udręczony żołnierz zwrócił się do niej tymi słowami: - Chcę, abyś zamówiła Mszę świętą i ofiarowała modlitwy oraz odpusty w mojej intencji. Spójrz, jak jestem pogrążony w tej otchłani pełnionej płomieniami. Ach, gdyby tylko ludzie wiedzieli, czym jest czyściec, wówczas znosiliby wszystko, by go uniknąć. Bądź świętą, moja córeczko, zawsze przestrzegaj Świętej Reguły (zakonnej - przyp. red.), nawet w najdrobniejszych sprawach. Czyściec dla osób duchownych jest straszną rzeczą! Ten żołnierz otrzymał łaskę zejścia na ziemię dzięki sumiennej pracy w ciągu go życia i dlatego, że był szczególnie oddany Matce Bożej, przystępując Komunii świętej w każde Jej święto.
W czasie tych wizji siostra Maria Serafina zadała duszy ojca kilka pytań: Czy dusze w czyśćcu wiedzą, kto się za nie modli, i czy mogą modlić się za nas?
- Tak, moja córko.
- Czy te dusze cierpią, wiedząc, że Bóg jest obrażany w ich rodzinach i na świecie?
- Tak.
- Czy to prawda, że cierpienia czyśćcowe są znacznie większe, aniżeli wszystkie nieszczęścia na ziemi, a nawet śmierć męczeńska?
- Tak, moja córko. To wszystko Prawda.
Następnie siostra Serafina zapytała, czy ci, którzy należą do Bractwa Karmelitańskiego, są uwalniani z czyśćca w pierwszą sobotę po śmierci?
- Tak, ale tylko wtedy, jeśli są wierni obowiązkom Bractwa.
- Czy to prawda, że niektóre dusze muszą zostać nawet przez 500 lat w czyśćcu?
- Tak. Niektóre dusze są skazane na czyściec aż do skończenia świata. Te dusze mają wiele win i są całkowicie opuszczone. Są trzy rzeczy, które ściągają szczególny gniew Boga na ludzi: zaniedbywanie świętowania Dnia Pańskiego przez wykonywanie pracy, bardzo rozpowszechniony grzech nieczystości i bluźnierstwo. Moja kochana córko, gdybyś wiedziała, jak bardzo te grzechy obrażają Boga!
Przez ponad trzy miesiące siostra Serafina i jej wspólnota zakonna modliły się i czyniły pokutę w intencji duszy jej ojca. W czasie podniesienia podczas Mszy odprawianej w Boże Narodzenie siostra Maria miała ponowną wizję. Ujrzała ojca lśniącego jak słońce o niewyobrażalnym pięknie, który powiedział:
- Ukończyłem już swoją pokutę i przyszedłem podziękować tobie oraz siostrom za modlitwy i pobożne praktyki. Będę się modlił za ciebie w Niebie.

* * *

Są trzy rzeczy ostateczne: śmierć, sąd, piekło albo Niebo. Ci zaś, którzy nie zasłużyli na piekło, ale nie mogą jeszcze trafić do Nieba - bo np. nie odpokutowali w stopniu wystarczającym za grzechy w życiu doczesnym albo trwają wciąż skutki grzechów popełnionych za życia - muszą przejść przez oczyszczenie w ogniu. Innymi słowy przechodzą czyściec.




KRĄG WŁAŚCIWEJ POKUTY
Jest to Krąg najbardziej rozległy, jeśli to można tak określić, Krąg, przez który przejść będą musiały wszystkie dusze mające coś do odpokutowania.
Tak, jak w innych Kręgach dusza cierpiała nad własną szkodą, opóźnieniem własnego szczęścia, męczyła się własnym bólem i przy pomocy pojęć, które jej samej sprawiać mogły udrękę, stopień po stopniu zyskiwała oczyszczenie - tak tu - w Kręgu Pokuty Właściwej, cierpiąc za wszystko raz jeszcze, pamięta już to jedynie, że obrażała Stwórcę!
Świadomość własnej szkody znika w tym Kręgu bez śladu. Zostaje tylko pełne, doskonałe zrozumienie zaniedbanych obowiązków wobec Boga. Dusza widzi tu dokładnie i boleśnie przeżywa pamięcią dzień po dniu, chwilę po chwili, myśl po myśli raz jeszcze cale swoje życie. Ani jedno grzeszne drgnienie serca nie będzie jej oszczędzone — o ile nie zostało już odpokutowane świadomym cierpieniem na ziemi. Dusza widzi teraz jasno każdy moment, w którym mogła była zawrócić ze złej drogi, odróżnia światła, którymi Bóg wskazywał jej całą marność jej postępków. Rozumie, że wolną wolą wybierała rzeczy obrażające Boga i Bogu dalekie — mogąc za cenę drobnego nieraz wysiłku i pomyślenia zrobić to, co obróciłoby się na Bożą chwałę. Dusza widzi już teraz jasno to, w co człowiek za życia ośmiela się czasem wątpić — a mianowicie, że każdy otrzyma od Stwórcy dostateczną ilość światła i siły, aby Go nigdy nie obrazić. I tak z nieubłaganą konsekwencją i wyrazistością przesuwają się przed oczyma duszy obrazy własnego jej życia, podczas gdy niczym nieprzytłumionym rozumieniem pojmuje już świętość, piękność, słodycz, moc, doskonałość i sprawiedliwość Bożą, — którą obrażała. Oczyszczona w poprzednich Kręgach ze wszystkiego, co osobiste, przetopiona niejako cierpieniem, wyługowana męką z wszystkich naleciałości ziemskich — trwa oto myślą przed Stwórcą swoim i Panem, bolejąc najbardziej nad obrazą Jego Przedwiecznej Doskonałości Im subtelniejsza, im bardziej uposażona, im bliższym mógł być jej stosunek do Boga, im jej łatwiejsze mogło być pojmowanie Jego Spraw — tym większy ból i rozpacz. O męce wstydu i żalu, jaką tu dusza przechodzi nic nie może dać pojęcia! Gdyby mogła umrzeć — umarłaby w tym Kręgu. Gdyby mogła oszaleć — tu by oszalała! I dopiero, kiedy ostatnia wina, ostatnie uchybienia, ostatnia najskrytsza myśl zostanie tym najdoskonalszym w swych pobudkach żalem przepalona, dusza przechodzi do ostatniego Kręgu Czyśćca — do sfery obojętnej.
Fulla Horak


Wizja czyśćca w widzeniu św. Brygidy.

Święta Brygida, która miała łaskę widzenia czyśćca, tak go opisuje: „Widziałam ciemne i straszne miejsce, i ognistą przepaść, a tuż nad nią duszę jakby przyobleczoną ciałem. Ogromne płomienie wznosiły się ku niej z tej głębiny i paliły ją z wielką mocą. I usłyszałam tę duszę, jak rozpaczliwie pięć razy zawołała: «Biada», a obfite strumienie łez zalewały jej oblicze. Mówiła ona: «Biada mi, że tak mało kochałam Boga, chociaż byłam tak hojnie obdarzona Jego łaskami! Biada mi, że nie lękałam się Jego sprawiedliwości! Biada mi, że szukałam grzesznych przyjemności ciała! Biada mi, że pragnęłam bogactw, zaszczytów i przemijającej, ziemskiej chwały! Biada mi, że słuchałam ciebie, szatanie, który kusiłeś mnie do złego!». Wtedy anioł rzekł do mnie: «Ta przepaść jest piekłem. Kto w nią wpadnie, nigdy Boga nie ogląda. Nad tą przepaścią jest miejsce największych mąk czyśćcowych. Dusza, którą tam widzisz, cierpi palenie ognia pożerającego, a zarazem dreszcze srogiego zimna. Cierpi głód, pragnienie, jest trapiona ciemnościami, ogłuszona jękami i krzykami, wielce poniżona, zawstydzona i przerażona straszliwym widokiem złych duchów. Jednakże wśród tych mąk doznaje pociechy na wspomnienie swoich dobrych uczynków. Jest także drugie miejsce oczyszczenia, gdzie męki są już znacznie mniejsze. Dusze tam przebywające są podobne do chorych, którzy powoli odzyskują swoje siły i piękno. Nareszcie jest trzecie miejsce, wyższe nad dopiero wspomnianym: czyściec duchowy, gdzie dusze cierpią tylko straszną mękę tęsknoty za Bogiem. Niektórzy tak niewinnie żyją na ziemi, że po śmierci natychmiast wstępują do chwały wiecznej. Ale, niestety, takich jest mało, nawet pomiędzy świętymi duszami, które ominie trzecie miejsce oczyszczenia».

Anioł mówił mi jeszcze: «Dusze, które cierpią w tych trzech więzieniach, korzystają z modlitw Kościoła i mają ulgę z dobrych uczynków, które wskutek ich ostatniej woli się spełniają. Jak pokarm rozwesela zgłodniałego człowieka, a świeża woda - spragnionego napoju, tak Msze Święte i dobre uczynki rozweselają dusze czyśćcowe. Błogosławiony człowiek, który wspomaga dusze cierpiące w czyśćcu modlitwami, dobrymi uczynkami i umartwieniem ciała». I słyszałam zaraz wiele głosów mówiących: «0, Panie Jezu Chryste, Sędzio sprawiedliwy, pomnażaj Twoją miłość w sercach tych, którzy nas wspierają, abyśmy z ich dobrych uczynków mieli wielką pomoc!». A z wyższego oddziału wiele głosów mówiło: «Niech Bóg stokrotnie wynagrodzi tym, którzy nas wspierają i ratują w naszym nieszczęściu!»".




Czyściec dziełem Bożego Miłosierdzia.

Przede wszystkim przez ofiarę Mszy św., której nie można niczym zastąpić.
Przez cierpienie. Każde cierpienie czy to fizyczne czy duchowe ofiarowane za dusze w czyśćcu przynosi im ulgę.
]Różaniec po mszy św. stanowi najskuteczniejszy środek pomocy duszom czyśćcowym. Przez modlitwę różańcową co dzień wiele dusz zostaje wybawionych, które musiałyby jeszcze długie lata cierpieć.
Droga Krzyżowa również może przynieść wielką ulgę.
Dusze czyśćcowe powiadają, że nieocenione są odpusty. Są one przyznaniem im zadośćuczynienia, które złożył Jezus Chrystus Ojcu Niebieskiemu. Kto za życia często uzyskiwał odpusty dla dusz czyśćcowych, otrzyma w godzinę śmierci więcej łask niż inni ludzie, zwłaszcza uzyska w pełni odpust zupełny. Jest okrucieństwem, nie używać skarbów Kościoła dla dusz czyśćcowych. Gdzieniegdzie ustaje powoli zwyczaj modlitw odpustowych. Należy ludzi zachęcać do zdobywania odpustów dla dusz czyśćcowych.
Jałmużny i dobre uczynki, zwłaszcza na misje.
Palenie świec także pomaga duszom czyśćcowym, ponieważ najpierw jest to akt pamięci i miłości, a po wtóre są one poświęcone i rozjaśniają ciemność dusz czyśćcowych. Jedenastoletnie dziecko z Kaisers prosiło Simmę o modlitwę. Jest w czyśćcu, ponieważ w dniu zadusznym gasiło świece na grobach, a ukradzionym woskiem bawiło się. Poświęcone światło posiada dużą wartość dla dusz czyśćcowych. W uroczystość Matki Bożej Gromnicznej musiała Simma na prośbę pewnej duszy zapalić dwie świece i w tym czasie cierpiała zastępczo za nią.
8)Kropienie wodą święconą również łagodzi cierpienia. 



Są bliżej nas, niż myślimy

Śmierć człowieka otacza obłok tajemnicy. Odczuwa ją umierający, a najbliżsi zmarłego zadają sobie pytania: "Co się stało z tym, którego kochaliśmy? Co ze mną będzie po śmierci?".

Jedyną odpowiedź na te najważniejsze pytania daje Jezus: "Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne" (J 6, 47). Jest życie wieczne, jest niebo, które On nam otworzył swoją męką i zmartwychwstaniem, jest Jego nauka, jak to niebo osiągnąć, oraz są przestrogi przed utratą życia wiecznego. Chrystus mówi nam, że przez próg śmierci przechodzimy do nowego życia, gdzie wszystko ma wymiar duchowy, gdzie nie ma przestrzeni, materii, czasu, cierpienia i strachu, natomiast wszystkim we wszystkich jest Bóg - Miłość i Światłość odwieczna i wiekuista.

Ażeby przybliżyć człowiekowi prawdę o rzeczach ostatecznych, które go czekają, a przede wszystkim by złagodzić ten naturalny lęk przed śmiercią albo niewiedzę o losach bliskich zmarłych, Bóg udziela czasem daru kontaktowania się żywych z umarłymi. Dzieje się to jednak rzadko i tylko wtedy, gdy w planach Bożych ma z tego wyniknąć wielkie dobro.

Współcześnie taki dar - a nawet misję - otrzymała Maria Simma, zmarła w roku 2004 mieszkanka małej szwajcarskiej wioski Sonntag w Alpach.

Maria pochodziła z licznej rodziny, w której się nie przelewało, więc dzieci wcześnie musiały pójść do pracy. Po ukończeniu szkoły ludowej dziewczyna pragnęła wstąpić do zakonu; trzykrotnie próbowała w różnych klasztorach, lecz wszędzie odmawiano jej przyjęcia ze względu na jej słabe zdrowie. Mając od dziecka bardzo żywe nabożeństwo do Matki Bożej, złożyła prywatny ślub czystości i oddała Jej dalszą drogę swego życia, pragnąc służyć Jej przez modlitwę i ofiarę w intencji dusz czyśćcowych. Po śmierci rodziców zamieszkała sama w domu rodzinnym w Sonntagu, pracując na bardzo skromne utrzymanie.

Pewnej nocy w 1940 r. Maria nagle się obudziła i dostrzegła obcego mężczyznę chodzącego po jej pokoju. Na pytanie, kim jest, nie otrzymała od przybysza żadnej odpowiedzi. Ponieważ Simma była z natury odważna, momentalnie wyskoczyła z łóżka, chcąc schwytać intruza, lecz jej ręce trafiły w próżnię; wtedy zrobiło się jej nieswojo. W tej samej chwili zjawa znikła. Zaraz rano kobieta opowiedziała widzenie swemu spowiednikowi; ten radził jej w takich momentach pytać: "Czego potrzebujesz, czego chcesz ode mnie?". Następnej nocy tajemniczy mężczyzna znów się pojawił. Na pytanie Marii odpowiedział: "Postaraj się o trzy Msze święte, a będę wybawiony".

Tak się zaczęła współpraca Marii z duszami pokutującymi w czyśćcu. Przez kilkanaście lat zjawiały się u niej w liczbie kilku rocznie. Proboszcz i spowiednik Marii, ks. Alfons Matt, którego kobieta informowała o każdej prośbie kierowanej do niej z zaświatów, polecał jej, aby żadnej duszy nie odrzucała, ale żeby starała się spełnić jej życzenie.



WIDZIAŁ NIEBO, PIEKŁO I CZYŚCIEC / ten post dodaję jeszcze raz z uwagi na przeogromne zainteresowanie okolo 7600 wejść.
Przeżycia z pogranicza śmierci ks. Jose Maniyangata

N I E B O
Następnie mój Anioł zaprowadził mnie do nieba przechodząc przez wielki, oślepiający, biały tunel. Nigdy nie doświadczyłem tak wiele pokoju i radości w moim życiu. Później natychmiast niebo się otworzyło i usłyszałem najbardziej zachwycającą muzykę, jakiej nigdy przedtem nie słyszałem. Anioły śpiewały i oddawały chwałę Bogu. Widziałem wszystkich świętych zwłaszcza Najświętszą Panienkę i św. Józefa i wielu oddanych świętych biskupów i księży, którzy świecili jak gwiazdy. I kiedy stanąłem przed Panem, Jezus powiedział: „Chcę , żebyś wrócił na ziemię. W twoim „drugim” życiu będziesz instrumentem uzdrawiania i pokoju dla Moich ludzi. Pójdziesz do obcego kraju i będziesz mówił obcym językiem. Z Moją Łaską wszystko dla ciebie będzie możliwe”.
Po tych słowach Najświętsza Maria Panna powiedziała mi: „Zrób, cokolwiek ci powie. Ja ci pomogę w twoim duszpasterzowaniu”.
Słowa nie mogą wyrazić piękności nieba. Tam znajdziemy tak dużo pokoju i szczęścia, co przekracza miliony razy nasze wyobrażenia. Nasz Pan jest dużo bardziej piękniejszy, niż może to okazać jakikolwiek wizerunek. Jego twarz jest promieniująca i świetlista i dużo bardziej piękniejsza niż tysiąc wschodzących słońc. Obrazki, które widzimy w naszym świecie sa tylko cieniem Jego wspaniałości. Najświętsza Maria Panna stała obok Jezusa; była bardzo piękna i promieniująca. Żadnego z wizerunków jakie znamy na świecie nie można porównać z Jej prawdziwą pięknością. Niebo jest naszym prawdziwym domem. Wszyscy jesteśmy stworzeni, aby osiągnąć niebo i cieszyć się Bogiem na wieki. Później wraz z moim Aniołem wróciłem na ziemię. Kiedy moje ciało było w szpitalu, lekarz potwierdził mój zgon po zakończeniu wszystkich badań. Przyczyną śmierci było wykrwawienie. Moja rodzina została powiadomiona a ponieważ byli oni daleko stąd, pracownicy szpitala postanowili przenieść moje martwe ciało do kostnicy. Ponieważ szpital nie posiadał klimatyzacji istniało podejrzenie, że ciało mogłoby się szybciej rozkładac. W czasie przenoszenia mojego ciała do kostnicy moja dusza wróciła do ciała. Poczułem rozdzielający ból ze względu na tak wiele ran i połamanych kości. Zacząłem krzyczeć i wtedy ludzie wystraszyli się i krzycząc uciekali. Jeden z nich poszedł do lekarza i powiedział: „To martwe ciało krzyczy”. Lekarz przyszedł, żeby jeszczce raz zbadać moje ciało i stwierdził, że żyję. Powiedział: „Ksiądz żyje, to jest cud ! Zabierzcie go spowrotem do szpitala.”
Teraz już w szpitalu przeprowadzono mi transfuzje krwi i zabrano mnie na stół operacyjny, aby poskładac połamane kości. Zajęli się moją dolną szczęką, żebrami, kością miednicową , nadgarstkami i prawą nogą. Po dwóch miesiącach zostałem wypisany ze szpitala, ale mój ortopeda powiedział, że nigdy nie będę mógł chodzić. Wtedy mu odpowiedziałem „ Pan, który dał mi spowrotem moje życie i wysłał mnie na ziemię, uleczy mnie” Kiedy znalazłem się w domu, modliliśmy się wszyscy o cud. Po miesziącu, po ściągnięciu gipsu nie byłem w stanie się poruszyć. Ale pewnego dnia podczas modlitwy poczułem niezwykły ból w okolicach kości miednicowej. Po krótkiej chwili ból ustąpił całkowicie a ja usłyszałem głos mówiący: „Jesteś uzdrowiony. Wstań i idź „. Poczułem pokój i uzdrawiającą moc w moim ciele. Natychmiast wstałem i chodziłem. Chwaliłem Boga i dziękowałem Mu za ten cud. Przekazałem mojemu doktorowi wieści o moim uzdrowieniu, które wprowadziły go w zdumienie. Powiedział : „Twój Bóg jest prawdziwym Bogiem.Muszę pójść za Nim „. Doktor był Hindusem i poprosił mnie, abym przekazał mu wiedzę o naszym Kościele. Po nauce o naszej wierze ochrzciłem go i tak oto stał sie katolikiem.
Podążając za przekazem mojego Anioła Stróża 10 listopada 1986 r. przybyłem do Stanów Zjednoczonych jako ksiądz misjonarz…. Od czerwca jestem proboszczem w katolickim kościele św. Maryi Matki Miłosierdzia w Macclenny na Flrolydzie.

Ks. Jose Maniyangat



Cierpienia czyśćcowe - mimo ulgi niesionej przez anioła stróża - bywają bardzo ciężkie. Obrazuje to pewna historia opowiedziana przez Natuzzę. Pewnego razu zobaczyła ona duszę, którą zapytała, gdzie się znajduje. Zmarły odparł jej, że przebywa wśród płomieni w Czyśćcu. Mistyczka - widząc, że dusza jest radosna i spokojna - stwierdziła, że kłamie. W odpowiedzi zmarły oświadczył, że płomienie czyśćcowe nosi ze sobą, gdziekolwiek by się nie udał. W chwili, gdy to powiedział Natuzza zobaczyła płomienie otaczające duszę. Przekonana, że ma do czynienia z halucynacją, zbliżyła się do zmarłego i została ogarnięta bijącym od niego żarem, który wywołał u niej bolesne poparzenia gardła i ust. W konsekwencji Natuzza miała poważne trudności w odżywianiu się przez czterdzieści dni i była zmuszona zwrócić się o pomoc do dr Giuseppe Domenico.

Natuzza spotkała wiele dusz ludzi sławnych i zupełnie nieznanych. Ona - która zawsze mówiła o sobie, że jest niewykształcona - spotkała również Dantego Aligheri, który wyznał jej, że zanim osiągnął Niebo spędził w Czyśćcu trzysta lat, ponieważ - mimo że pieśni Boskiej Komedii tworzył pod bożym natchnieniem - niestety dał upust swoim sympatiom i antypatiom, przypisując określonym postaciom zasługi lub winy. Tym właśnie Dante zasłużył sobie na trzy wieki Czyśćca, które spędził na Zielonej Łące, nie cierpiąc jednak innych mąk, jak ta, która wynika z tęsknoty za Bogiem.



POTRZEBA DUŻO POKORY…

Maria Simma zwróciła uwagę, że wiele trzeba pokutować w czyśćcu za grzechy przeciwko miłości bliźniego. Odrzucenie pewnych ludzi, niechęć do pojednania się, długo chowana uraza często stają się powodem późniejszego cierpienia. Simma podała przykład pewnej kobiety, która miała przyjaciółkę. Mimo zażyłości, jaka je łączyła, pewnego razu doszło do kłótni między nimi. Obie nie odzywały się do siebie przez lata. Jedna z kobiet podejmowała próby pojednania. Druga ciągle je odrzucała. Nawet gdy zapadła na ciężką chorobę, nie chciała słyszeć o pogodzeniu się, aż w końcu umarła. Z tego też względu cierpiała w czyśćcu ogromne męki.
Maria podkreśliła, że słowa mogą zabijać i wyrządzać innym ogromną krzywdę. Z drugiej strony miłość bliźniego, najmniejsze akty dobroci okazywane różnym osobom przynoszą wiele zasług i stanowią pewną drogę do Nieba. Pomagają nam w tym także cierpienia i modlitwy odprawiane w intencji dusz czyśćcowych, które później będą orędować za nami z Nieba.
Musimy mieć też dużo pokory w sobie. To największa broń przeciwko złemu. Znane jest piękne świadectwo ks. Berlioux, który opowiedział historię kobiety zaatakowanej na łożu śmierci przez demony. Już wydawało się, że nie ma dla niej ratunku, że całe piekło się sprzysięgło. Demony walczyły o jej duszę. W pewnym momencie w mieszkaniu pojawił się tłum nieznanych osób o olśniewającym pięknie, które zmusiły demony do ucieczki. Te niezwykłe dusze dodawały otuchy konającej kobiecie i ją pocieszały. Gdy umierająca zapytała je, kim są i dlaczego tyle dobrego robią dla niej, one odparły, że są mieszkańcami Nieba, którym ona kiedyś pomogła i z wdzięczności za to teraz pomagają jej przekroczyć próg wieczności. Po tych słowach uśmiech rozjaśnił twarz kobiety i zasnęła w Panu. Jej dusza czysta jak gołębica znalazła tak wielu obrońców, że weszła do Nieba w wielkim triumfie i wśród błogosławieństwa wszystkich tych, których uratowała z czyśćca. CAŁKOWICIE UFAĆ BOGU!
Maria podała także jeszcze jeden ciekawy przykład młodego grzesznego człowieka, który – mimo sprzeciwu rodziny – ruszył na pomoc osobom uwięzionym w lawinie, sam tracąc życie. Mężczyzna ów trafił do czyśćca, który miał opuścić po odprawieniu za jego duszę trzech Mszy Świętych. Gdy Maria poinformowała o tym krewnych i przyjaciół zmarłego, wszyscy byli zdziwieni. Wiedzieli, że wiódł rozwiązłe życie. A jednak okazało się, że to dzięki aktowi czystej miłości Pan Bóg miał go szybko przyjąć do Nieba. Kolejny raz potwierdziło się, że miłość zakrywa wiele grzechów.
Simma wyjaśniła, że być może ten młody człowiek nigdy nie miałby możliwości okazania tak wielkiego aktu miłości, gdyby nie seria lawin, które nawiedzały wioskę. Pan w swoim miłosierdziu zabrał go w najkorzystniejszym dla niego momencie, kiedy z czystej miłości do bliźnich pragnął ich uratować. Z tego przykładu płynie jeszcze jedna nauka: człowiek powinien całkowicie ufać Bogu.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz